Umówmy się - to nie jest śniadanie dla każdego. Dla tych z Was, którzy rano nie mogę patrzeć na słodkości i preferują ten pierwszy posiłek w słonej postaci, to danie raczej się nie sprawdzi. Można mu też zarzucić małą intensywność smaku, bo sama kasza manna za wiele go nie ma. Wszystko tu zawdzięczamy dodatkom, które można zmieniać i stopniować ich ilość według własnych preferencji. Może nie nazwałabym tego śniadaniem mistrzów i nie jest to dar zesłany z niebios jak ryżanka, czy koper (nie oceniajcie, każdy ma swoje zboczenia i słabości), ale jest to dobra alternatywa dla płatków owsianych, czy właśnie ryżu. Sięgam po ten przepis, kiedy mam ochotę na coś lżejszego i delikatniejszego o poranku. Sam pomysł również powstał w dniu, kiedy obudziłam się wzdęta i zupełnie niegłodna po obżarstwie z siostrą poprzedniego wieczora.
Bez przedłużania.
SKŁADNIKI
- 1½ szklanki wody
- 1/3 do ½ szklanki kaszy manny (w zależności od tego jaką wolimy konsystencję)
- ½ łyżeczki soli
- ½ łyżeczki cynamonu
- łyżka kakao
- łyżka syropu klonowego
PRZYGOTOWANIE
Wlewamy gorącą wodę do garnka (dobrze wybrać taki z grubszym dnem, żeby nic nie zaczęło przywierać). Kiedy woda zacznie wrzeć dodajemy stopniowo kaszę, cały czas mieszając. Jeśli zobaczymy, że dodana przez nas ilość jest niesatysfakcjonująca, można w tym momencie dodać trochę więcej kaszy lub gorącej wody. Pamiętajcie jednak, że kasza nieco się rozgotuje i wszystko stanie się bardziej kleiste. Dodajemy sól, cynamon i kakao. Możecie kombinować też z innymi dodatkami, albo wyeliminować ten, którego nie lubicie i zastąpić go czymś innym. Gotujemy wszystko kilka minut, cały czas mieszając, aż kasza dobrze się rozklei. Myślę, że nie potrwa to więcej niż 5 minut. Na koniec, gdy wyłączę już palnik, dodaję syrop klonowy.
Gotową kaszę przekładam do miseczki. Uwaga! Będzie bardzo gorąca i stygnie zdecydowanie dłużej, niż np. owsianka. Dlatego zwykle przed zjedzeniem jest akurat czas na zrobienie fensi zdjęć ^^ Dodaję sezonowe owoce. W trudnym pod tym względem zimowym lub wczesno wiosennym czasie sięgam po truskawki ze słoika, które starannie przygotowywała mama (z moją większą lub mniejszą pomocą :D) albo te, które latem zblendowałam i wrzuciłam do zamrażarki. Możecie tu tak czy inaczej dodać ulubione owoce. Zawsze dodaję też sporą garść różnych orzechów, aby zapewnić sobie nieco zdrowych tłuszczy.
Smacznego ;)
Comments