Fasolka po bretońsku króluje na polskich stołach odkąd pamiętamy my i nasi rodzice. Jemy ją prawdopodobnie częściej, niż w Bretanii czy we Francji w ogóle, choć i tam już w XIX wieku stanowiła ważny składnik chłopskiej kuchni. Fasolka to – bądź co bądź – danie pożywne, tanie, a dzięki suszeniu fasoli doskonałe na długi zimowy sezon. Zamorskie strączki (fasolę w XVI wieku sprowadzili z północnej ameryki Włosi) zrobiły karierę na całym kontynencie i poza nim, o czym świadczy brytyjska słabość do fasolki w pomidorach podawanej na tostach. Tyle ciekawostek, a teraz najważniejsze: poczciwą i pyszną fasolkę po bretońsku możemy łatwo zweganizować. O, właśnie tak.
SKŁADNIKI
– 1 szkl. białej fasoli
– 2 spore cebule
– ząbek czosnku
– 3 kulki ziela angielskiego
– 3 listki laurowe
– 1 łyżka słodkiej papryki
– 1 łyżka wędzonej papryki
– kostka wędzonego tofu (ok. 180g)
– 2 łyżki koncentratu pomidorowego
– 3 łyżki ciemnego sosu sojowego
– sól i pieprz do smaku
Fasolę namoczcie ok. 8 godzin albo przez noc. Zmieńcie wodę, dodajcie ziele angielskie i liście laurowe i gotujcie do miękkości. W zależności od wielkości fasoli będzie to ok. 1,5 - 2 godziny. Dodajcie przecier, solidną łyżkę słodkiej i wędzonej papryki, sos sojowy, podsmażoną cebulkę z czosnkiem i skwarki z obsmażonego tofu. Gotujcie jeszcze ok. 25 minut na małym ogniu. Musicie tylko uważać i mieszać, bo fasolka lubi się przypalać!
Namawiam, żebyście zrobili ją od razu z podwójnej porcji. Po pierwsze najlepiej smakuje odgrzewana, po drugie dobrze się mrozi i wekuje, więc możecie podzielić ją na porcje i mieć na później 🙂
Comments